Nie wiedziałam do wczoraj czy napiszę świąteczne opowiadanie, ale jednak natchnienie samo mnie znalazło.
Kocham święta i byłabym rozczarowana, gdybym nie wymyśliła nic co oddałoby magię tego czasu.
Dlatego też
Święta jak z obrazka
powstaną dla was jeszcze przed świętami

Jayson Layland miał nadzieję, że święta z rodziną pozwolą mu się pozbierać po niepowodzeniach jakie spotkały go w prywatnym życiu. Chciał nazbierać odwagi, aby przyznać się, że jego własna arogancja ugryzła go w tyłek. Że potrzebował wsparcia, aby zacząć wszystko od nowa.
Niestety tak jak wszystko co ostatnio działo się w jego życiu tak i powrót do domu jest nie całkiem udany.
Jego auto zepsuło się. Praktycznie zamarzł w drodze. A kiedy już dotarł, zamiast śmiechu, radości i świątecznych zapachów – przywitała go ciemność i pustka.
Prawie jak sparaliżowany strachem przed samotnymi świętami stał pod rodzinnym domem.
Ostatnią z rzeczy jednak jakich mógłby się spodziewać było to, że wprost z nieba spadnie mu pod nogi…
Święty Mikołaj!
Michael Walkers miał nadzieję, że się wyrobi zgodnie z obietnicą i da radę zamontować światełka na domu sąsiadów zanim wrócą. Nic jednak nie poszło zgodnie z planem i w stroju Świętego Mikołaja musiał wdrapać się na dach, aby naprawić niewielką awarię.
Kiedy przerażony, w szoku, z sercem walącym mu w gardle ze strachu zsuwał się z oblodzonych dachówek, bez możliwości ratunku – myślał tylko o jednym.
Jeśli przeżyje upadek wszystko zmieni w swoim życiu. A już zwłaszcza pokona strach i „wyjdzie z szafy” bez względu na to co powie jego rodzina i przyjaciele.
Nie chciał umierać. Chciał mieć szansę na miłość…
Tym większy był szok mężczyzny na którego spadł i przygniótł, prawie zgniatając go na miejscu. Impet pozbawił go tchu, w uszach mu dzwoniło. A mimo to wyznał nieznajomemu:
…Jestem gejem…